Wypalanie traw na wiosnę – więcej szkód niż pożytku

Wypalanie traw na wiosnę - więcej szkód niż pożytku

Wciąż jeszcze wiele osób wierzy niestety, że wypalanie traw na wiosnę to świetny sposób, by pozbyć się chwastów oraz starych, suchych roślin i zrobić miejsce na nowe, jednocześnie użyźniając od razu glebę. O ile jednak rzeczywiście rośliny giną, a popiół sam w sobie ma pewne cechy nawozu – o tyle wypalanie traw niesie ze sobą ostatecznie znacznie więcej szkód niż pożytku. Do tego stopnia, że aby ukrócić ten (od dawna nielegalny zresztą) proceder, w zeszłym roku zaostrzono kary dla tych, którzy się go dopuszczają.

Wypalanie traw nie użyźnia gleby

Zacznijmy od tego, skąd bierze się przekonanie, że wypalając trawy, poprawia się jakość gleby. Być może ma ono coś wspólnego z faktem, iż powstający w jego wyniku popiół zawiera m.in. cenne z tego punktu widzenia minerały, takie jak fosfor, wapń albo potas. Z uwagi na wysoki poziom pH popiół może ponadto służyć do odkwaszenia gleby, jest w stanie też poprawić jej strukturę. Istnieją więc teoretycznie pewne zalety… tyle że proces wypalania traw nie tylko je niweluje, ale wręcz straty istotnie przeważają nad potencjalnymi korzyściami.

Wskutek wypalenia warstwy próchnicy – oraz zahamowania w ten sposób procesu jej dalszego tworzenia – gleba się wyjaławia i staje uboższa. Zniszczona zostaje też obecna w niej flora bakteryjna, dzięki której mający ogromne znaczenie dla żyzności ziemi azot pozyskiwany jest z powietrza. Zaburzenie struktury gleby wypaleniem z kolei sprawia, że pogarsza się jej napowietrzenie i zdolność do absorpcji wody. Strawiona ogniem roślinność nie ma zaś szans przekształcić się we wzbogacającą materię organiczną. Wszystko to sprawia, że jakość gleby na terenie, gdzie wypalono trawę, obniża się średnio o 5-8 proc. (zmierzono, że o tyle właśnie niższe są potem plony z takiego terenu). W dodatku po „zaledwie” jednym wypalaniu ziemia potrzebuje aż kilku lat na regenerację do stanu wyjściowego.

Wiosenne wypalanie traw stanowi zagrożenie dla zwierząt…

Co gorsza, wypalanie traw poważnie zaburza lokalny ekosystem. Unicestwione zostają nie tylko suche trawy, ale też rośliny, które dopiero co obudziły się na wiosnę do życia. W płomieniach giną także masowo pożyteczne żyjątka, takie jak korzystnie spulchniające glebę dżdżownice, walczące ze szkodnikami mrówki czy żywiące się mszycami biedronki. Z powodu dymu i ognia zmniejsza się w dodatku populacja pszczół i innych owadów zapylających, jak również tych stanowiących pokarm chociażby dla ptaków.

Wypalanie traw zabija także same ptaki i ich pisklęta lub jaja w gniazdach. Te ostatnie wiją na łąkach chociażby kuropatwy, bażanty czy skowronki. Dym, ogień i podwyższona temperatura potrafią zabić też inne większe zwierzęta, takie jak jeże, zające, ryjówki, a nawet borsuki, sarny, jelenie czy dziki. Giną ponadto zdezorientowane zwierzęta domowe i gospodarskie, które znalazły się w zasięgu duszącego dymu albo wręcz pożaru wywołanego wypalaniem traw.

Przeczytaj: Jak ratować pszczoły (i dlaczego warto to robić)

…i ludzi

Podobny los nie tak rzadko zresztą spotyka również ludzi, w tym samych podpalaczy. Giną oni zwykle z powodu tyleż samych płomieni – np. gwałtownie zmieniających kierunek pod wpływem wiatru – co z powodu udaru termicznego lub zawału serca. Rozniecony w celu wypalenia traw ogień łatwo się rozprzestrzenia w nieprzewidywalny sposób, szczególnie w coraz suchszym klimacie, ogniem zająć się więc mogą nieodległe zabudowania i znajdujący się w nich dobytek. Co więcej, niosący się w kierunku dróg dym jest w stanie nagle mocno ograniczyć widoczność, prowadząc do wypadków, kraks i potrąceń.

Dym pochodzący z wypalania traw potrafi stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia ludzkiego także niebezpośrednio. Zawiera w sobie bowiem wiele toksycznych substancji, takich jak rakotwórcze dioksyny i wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, tlenki azotu i węgla czy dwutlenek siarki. Oprócz nowotworów wskutek ekspozycji na ten właśnie rodzaj dymu rozwinąć się mogą również choroby układu krążenia, schorzenia oczu lub astma. Dym uwalnia ponadto do atmosfery spore ilości gazów cieplarnianych, które w dłuższej perspektywie zagrażają nie tylko człowiekowi, ale praktycznie wszystkim gatunkom żyjącym na naszej planecie.

Wypalanie traw słono kosztuje

Zagrożenia związane z wypalaniem traw bywają też mniej oczywiste. Kiedy ogień „wymyka się spod kontroli” i dochodzi do pożaru, na miejscu zjawiają się strażacy. Którzy w tym czasie być może byliby bardziej potrzebni gdzie indziej. Każda akcja gaśnicza to także koszt rzędu kilkuset złotych (wydatki m.in. na paliwo czy zużycie sprzętu). Tymczasem z samego tylko tytułu wypalania traw podejmuje się w Polsce nawet kilka tysięcy takich interwencji rocznie. Płacą za to podatnicy, czyli de facto my wszyscy. Gdyby nie wypalanie traw, pieniądze te mogłyby zostać przeznaczone np. na zakup karetek czy inne, pilniejsze potrzeby.

Warto wiedzieć
W 2020 r. w wyniku wypalania łąk na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego pożar objął przeszło 5,2 tys. hektarów łąk i lasów. Oprócz niewymiernych strat przyrodniczych oznaczało to również całkiem konkretne straty finansowe. W akcji gaśniczej wzięło wówczas udział ok. 1,8 tys. strażaków i ratowników, a ponadto żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, co kosztowało budżet państwa niemal 8 mln zł.

Kary za wypalanie traw

Ponieważ do podpalaczy zdaje się nie docierać, że wypalanie traw:

  • nie niesie ze sobą właściwie żadnych korzyści,
  • zagraża zarówno ludziom, jak i całym ekosystemom,
  • przynosi naszemu krajowi wstyd na arenie międzynarodowej,

w ubiegłym roku zaostrzono przepisy dotyczące tego procederu, który w Polsce już od dawna jest nielegalny.

Wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów” zabrania wprost art. 124 Ustawy o ochronie przyrody z 16 kwietnia 2004 r. (przewiduje on jedynie wyjątki w postaci działań ochronnych na terenie parków narodowych, rezerwatów przyrody i obszarów Natura 2000). O prawnych konsekwencjach mówi zaś sformułowany w ramach zeszłorocznej nowelizacji art. 130a tejże ustawy, który głosi, że za usuwanie roślinności przez jej wypalanie grozi:

  • areszt,
  • ograniczenie wolności – co w praktyce oznaczać może roboty społeczne,
  • grzywna w wysokości do 30 tys. zł

oraz że „w razie ukarania za wykroczenie można orzec obowiązek przywrócenia do stanu poprzedniego”. Za wywołanie pożaru, który „zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach”, grozi natomiast od roku do 10 lat pozbawienia wolności – to już z kolei art. 163 kodeksu karnego. Co więcej, jeśli na wypalaniu traw zostanie przyłapany rolnik pobierający dotacje z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR), ukarany zostać może odebraniem mu części lub w przypadku recydywy nawet całości dofinansowania na dany rok na mocy odrębnych przepisów.

Co zamiast wypalania traw

Zwyczaj wypalania traw na wiosnę pochodzi z czasów, kiedy nie istniały jeszcze opracowane naukowo sposoby pozbywania się chwastów czy użyźniania gleby. Obecnie do dyspozycji są nowoczesne nawozy, herbicydy (środki chwastobójcze), a także maszyny i narzędzia pozwalające usunąć niepożądaną roślinność, aby przerobić ją później np. na kompost. Alternatywnie można się z nią rozprawić przez wypasanie zwierząt. Zeszłoroczne, obumarłe rośliny można też po prostu zostawić na ziemi, aby tam przekształciły się w użyźniającą materię organiczną.

Jak zapobiec wypalaniu traw

Jeśli widzisz płonące trawy, zadzwoń pod alarmowy numer 112. Możesz też zgłosić nielegalne wypalanie traw anonimowo za pośrednictwem interaktywnej Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa.

Przeczytaj również: Jak dokarmiać ptaki zimą, aby im nie szkodzić

Eko360.pl - podpowiemy Ci, jak żyć ekologicznie na co dzień. Wyjaśnimy, jak znaleźć ekologiczne zamienniki rzeczy codziennego użytku. Rozwiejemy Twoje wątpliwości na temat ekologicznej żywności. Doradzimy, jak założyć i prowadzić dom ekologiczny.
Do góry